uwielbiam Sherlocka Na stronie Swiat Seriali natknelam sie na artykul ktroy przytaczam: To juz 40 lat ...kiedy to zlecialo
"Janosik": 40 lat góralskiej legendyTen serial zawładnął naszą wyobraźnią. I kiedy słyszymy o Janosiku, myślimy nie o tamtym prawdziwym, Słowaku z Terchovej, tylko o Marku Perepeczce. Reżyser i aktorzy stworzyli legendę na nowo.
Ekipa wykonała imponującą pracę. W ciągu 11 miesięcy zdjęć na 80 tysiącach metrów taśmy filmowej nakręcono trzynaście odcinków. Obejrzenie ich zajęłoby 12 godzin i 25 minut.
Twórcy pracowali w górach: w Tatrach w Dolinie Chochołowskiej, na Podhalu w przełomie Białki i w Dębnie, a także na Słowacji w Orawskim Podzamku. Zdjęcia kręcono też w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej oraz w studiach w Warszawie i Pradze.
Efekt był znakomity: "Janosika" przyjęto entuzjastycznie i od 40 lat należy on do najpopularniejszych polskich seriali.
To już tyle lat?
Jubileusz to okazja do wspomnień dla Ewy Lemańskiej (Maryna), Witolda Pyrkosza (zbójnik Jędruś Pyzdra), Jerzego Cnoty (zbójnik Gąsior) i Mariana Kociniaka (murgrabia). - Sukces popularności "Janosika" tkwi przede wszystkim w jego prostocie i trzymającej w napięciu akcji - uważa mieszkająca od wielu lat na Florydzie Ewa Lemańska, dla której rola Maryny była najważniejszą w karierze. Dostała ją po zdjęciach próbnych, choć w ich trakcie nie wiedziała, w jaką postać miałaby się ewentualnie wcielić.
- Dopiero miesiąc później poinformowano mnie,że zagram narzeczoną głównego bohatera. Polubiłam ją, bo była silną, upartą i nieco zadziorną dziewczyną. Rok wcześniej skończyłam szkołę aktorską i czułam się trochę przerażona tą propozycją, na szczęście reżyser i Marek Perepeczko szybko oswoili mnie z filmowym planem. To były niezapomniane plenery, pachnące cudownie sianem i krowami.
Zbójnickie biesiady- Z góralami też dość szybko się zaprzyjaźniliśmy, choć był i taki gazda, któremu nic się na planie nie podobało. Ale kiedy Passendorfer zrobił z niego statystę, narzekania natychmiast ustały - wspomina z uśmiechem pani Ewa, którą tak bardzo utożsamiano z serialową postacią, że przez kolejne lata nie dostała znaczącej propozycji filmowej.
- Praca na planie "Janosika" pozostała do dziś moją największą filmową przygodą. Byliśmy świetnie dobraną ekipą, do tego mocno zabawową. Ta atmosfera wesołości w jakiś sposób przeniosła się na ekran, bo wszyscy żyliśmy góralskim życiem, tamtymi obyczajami. Szczególnie Bogusz Bilewski, który po zdjęciach zostawał w filmowych ciuchach bratając się w karczmach z miejscowymi. Dwa razy miał nawet złamaną nogę i podczas zdjęć chodził przez jakiś czas w gipsie - opowiada Jerzy Cnota i dodaje, że postać Gąsiora od razu przypadła mu do gustu.
- To typ hulaki i rozrabiaki, prowokującego do bójek. Związałem się emocjonalnie z tą rolą, była do mnie idealnie dopasowana - mówi aktor, który po pracy na planie spędzał najwięcej czasu z Witoldem Pyrkoszem i Marianem Kociniakiem.
Weseli lokatorzy- Zgrupowano nas w jednym miejscu, bo kierownictwo produkcji sądziło, że w ten sposób najlepiej aktorów upilnują. To był kolosalny błąd, gdyż wszystkie bankiety odbywały się właśnie tam, gdzie mieszkaliśmy. Po jakimś czasie postanowiono zmienić lokalizację i nasza zmartwiona gospodyni powiedziała: "Wie pan, ile miałam pieniędzy za butelki zwrotne?" - zdradza Witold Pyrkosz, czyli serialowy Pyzdra. - To moja pierwsza duża rola serialowa, a praca w otoczeniu tak wspaniałych ludzi, sprawiała, że wszystko doskonale się układało. Nie było żadnych spięć i nerwowych sytuacji - dodaje aktor.
Groźny i śmieszny
- Pierwowzorem postaci murgrabiego był groźny sierżant z filmu "Fanfan Tulipan", któremu nic nigdy się nie udawało. Ta postać tak bardzo mi się spodobała, że wziąłem ją sobie za wzór - mówi Marian Kociniak. Na potrzeby produkcji zapuścił, jak inni aktorzy, długie włosy. - Aby zagrać w "Janosiku" musiałem umieć jeździć konno, posługiwać się szablą. Praca szła gładko, a reżyser nam ufał i często przystawał na nasze propozycje. To był wspaniały czas.