Grasowali w naszych okolicach a mało kto o nich pamięta.
A teroz wom łopowiem ło dwóch rabsikach, ło kierych chodzom roztomajte godki, to ło Pistulce i Eliasie.
Dzioło się to wszystko zaroz po wojnie w 1870—1871 roku (starsi godajom tyż na nią zibcichajnonzibcich).
Ludzie godali, że Pistulka, kieremu na miano było Karlik, pochodził z robotniczego stanu, z kolonii, co się
nazywała po naszemu Huta Antonii, to tam kasik koło Kochłowic. Mioł łon bardzo piykny fach w rękach, bo był
wyuczonym ślosarzem, ale zamiast zomki naprawiać, to łon je woloł łotwiyrać tak, aby go żoden nie widzioł.
Nabroł do tego taki wprawy, że nie było nikaj takiego zomka, kierego by łon nie łotworzył.
Kaj ino spomiarkowoł, że mo takie ,,złote rączki", ciepnął robota u swojego majstra i przekludził się do
Gliwic, kaj zamiast robić zaczął łokradać bogate sklepy.
Powodziło mu się bardzo dobrze. Aby zwiyść siandarów, łotwarł mały warsztat ślosarski i tam w dzień robił,
a w nocy chodził kraść, ale ino po bogatych domach.
Jak mioł piniendzy za dużo, to rozdowoł je biydokom, kierych jak zawsze wszędzie jest pełno, a ci za to
łostrzegali go na kożdym kroku.
Ale gliwickie siandary gibko wywoniali, kim łon jest i chcieli dobrać się do jego skóry, wtedy łon pichnął z
Gliwic i przylozł tu do nos, do Katowic. Dobroł do siebie sporo kamratów, takich samych jak łon som i wszyjscy
zaczli rabsikowanie.
Ten Pistulka nie dość, że umioł dobrać się do kożdego zomka, ale potrafił tyż dobrać się do kożdy dziołchy
abo młody niewiasty, jak mu się ino jako spodobała. To było jego nieszczęście, bo sami przeca wiycie, że tam
kaj baba się pokoże, tam zaroz z nią przychodzi zły dzień. I tak tyż było z Pistulką, ale ło tym powiem potem.
W Bytomiu Pistulka spiknął się z drugim śląskim rabsikiem niejakim Eliaszem, kiery pochodził ze wsi
Malina wele Opolo.
Ten Eliasz był za masarza, mioł nawet swój sztand z mięsem i jeździł po targach, jarmarkach i łodpustach
ze swoimi krupniokami i inkszymi jeszcze wusztami. Ale tyż mu się to zbrzydło. Capnął piykno robota w
cegielni za majstra, bo mioł wrodzone zamiłowanie do reskiyrowanio. Wtedy to dobrze mu się powodziło, ale
wiycie jak to jest na tym naszym świecie — jak się mosz dobrze, to chcesz się mieć jeszcze lepi. Tak tyż było z
Eliaszem.
Pochatrusił się z właścicielem cegielni, bo ten nie chcioł mu dać poprawki do jego myta i jak się tak zaczli
wadzić, to Eliasz, kiery był bardzo porwany, a do tego pierzynem mocny, trzasknął w pysk tego właściciela tak,
że ten łod razu wykopyrtnął się na ziemia i już był fertig. Eliasz wyciągnął z kapsy zabitego klucz łod kasy,
łotworzył jom i zebroł wszystkie piniondze i uciekł.
Ale siandary i krimy zaczli go zaroz szukać i sznupać po wszystkich kątach, aby go ino znojść. Wtedy
Eliasz przedostoł się do Bytomia, kaj zebroł sporo banda roztomajtych lompów i chacharów i zrychtowoł z nich
festelno banda. Rabowali wtedy kaj ino popadło, bogaty czy biydny, wszystko jedno. Niekiedy to nawet łostatnio
krowa abo wieprzka z chlywika wyciągali. Żoden z tych rabsików ani za fenig ni mioł ludzkiego sumienio.
Jak Eliasz spotkoł się z Pistulką, to zaroz założyli wspólno banda, kiero nazwali ,,Przyjocielskiem
towarzystwem dobroczynności".
Zrychtowali nawet własny statut, w kierym były spisane wszystkie zbójeckie przykazania, aby kożdy rabsik
wiedzioł co może robić, a czego ni może. Nojważniejszym przykazem było posłuszeństwo dlo swoich wodzów, a
za jego niewypełnienie kożdy zostoł srogo ukarany. Fto zaś zdradził swoja banda, zostoł natychmiast zażgany
nożami. Kożdy rabsik musioł wtedy żgnąć nożem tego zdrajcę.
Jak się łobydwie bandy spichły ze sobą, to było ich wtedy z pięćdziesiąt chłopa. Główno kwatera była w
lesie między Dębym a Chorzowem, na tak zwanym Bederowcu, kaj stamtąd wyruszali na rabsikowanie.
Jednego razu łobmyśleli wielki skok na budynek generalny dyrekcji Tielle-Winckler w Katowicach, skąd
wynieśli pierzynem wielko kasa pancerno, kiero wsadzili na fura zaprzągnięto w śtyry konie i wywieźli do lasa.
Pierońskie larmo było wtedy w całych Katowicach.
Powiem wom jak to było.
Pistulką z Eliaszem i jeszcze z dwoma rabsikami łobmyśleli cały plan. W nocy banda wlazła do biura, kaj
ino w kantorku wachowoł jeden stary wachtyrz, w dodatku kulawy, kierego rabsiki związali bez żodnego larma, a
potem wywlekli w pole i położyli w kartoflisku. Zostawili przy nim jednego rabsika, a reszta poszła nazod do
miasta, aby pomóc w transportowaniu kasy, bo trza wom wiedzieć, że ty kasy nie dało się tak lekko łotworzyć,
przez to trza było jom cało wynieść i wsadzić na fura. Tak tyż zrobili i wywieźli cało kasa aże pod som
Józefowiec, kaj dopiero brechsztangami udało się jom łotworzyć. Znaleźli tam pieronem dużo złota i strzybła, i
bardzo dużo piniendzy w złotych markach, a wszystkie papióry firmowe i inne akcyje to spolili.
W tym czasie szoł tamtędy niejaki Szmajda, tyż stary rabsik, ino taki, kiery krodł na własno ręka. Gnoł na
powrozie krowa, kiero ukrodł jakiemuś chałupnikowi z Dębu. Jak łon ino łobejrzoł ogień, to podlozł ku Pistulce
Eliaszowi i zażądoł spółki w podziale, bo jak niy, to zamelduje siandarom.
Pistulka łod razu trzasnął go w pysk, a Eliasz żgnął go nożem. Potem wszyjscy rabsicy, wiela ino ich było,
tyż go kożdy dziabnął. Zostawili fura z wyprzągniętymi koniami i ta krowa, kiero ukrodl Szmajda, rozbito kasa i
kupa papiórów do połowy spolonych i łobładowani złotem, strzybłem i piniondzami, poleźli do lasa do swoji
kryjówki.
Ten rabsik, co pilnowoł powiązanego wachtyrza, łodwiązoł go i pedzioł mu, aby siedzioł cicho, a dopiyro
jak na farnym kościele piźnie siedem rano, może wstać i iść na swoja wącha i zameldować, kaj ino chce. Rabsik
poszoł do lasa, a stary wachtyrz potulny jak królik dali leżoł w kartoflisku i czekoł, aże na kościele piźnie
siedem. Ledo tyż ino pizło, zaroz poderwoł się i polozł do miasta, kaj narobił dużo larma, aże pół Katowic się
zleciało.
Siandary zaroz wysznupały ślady kół łod fury, kiere prowadziły w strona Józefowca. Szli nimi aże trefili na
zostawiony wóz z pustom kasom i zabitego rabsika. Krowa pasła się niedaleko, a konie same poszły do swojego
gospodarza skąd zostały ukradzione.
Do dębskiego lasa siandary boły się wlyźć, więc zaroz tyż zawróciły nazod do Katowic.
Firma Tielle-Winckler wyznaczyła festelno nagroda za pokozanie kryjówki rabsików. Dużo ludzi połaszczyło się
na te piniądze i zaczli sznupać na własno ręka po całym lesie, ale już żoden z nich nie wrócił do dom, bo rabsiki
mieli łobstawiony cały las i kaj się ino fto pokozoł, zaroz go gruchli.
Dopiyro po jakimś czasie udało się policyji wpadnąć na trop Pistulki i Eliasza, a było to tak.
Na łodpuście w Bogucicach, na kiery zjyżdżały się ludzie ze wszystkich sąsiednich parafii, było bardzo
dużo roztomajtych karasolów, budów cyrkowych, kupa dziadów, kierzy przyleźli aże zza Brynicy i Galicyji,
handlyrzy i złodziejów, bo tych to nikaj nie brakuje. Niejaki Szablicki, kiery trzymoł buda cyrkowo z
tresowanymi niedźwiedziami i małpicami podsłuchoł roz, jak jakieś dwie młode kobiyty rozprawiały ło Karliku
Pistulce. Szablicki nadstawił ucha i dowiedzioł się, że Pistulka siedzi u niejaki Wróbliny, kiero z nim trzymała.
Jak już wszystko usłyszoł, migiem polecioł na policyjo i ło wszystkim zameldowoł siandarom, kierzy zaroz
przylecieli, capli te dwie dziołchy, kiere wtedy musiały wszystko blank dokładnie łopedzieć. Policyjo tyż zaroz
łobstawiła cały dom łod Wróbliny, ale Pistulki już tam nie było, bo zdążył zwioć przez komin na dach i prysknął
w pole i udoł się do inkszy swoji lipsty.
Wróblino, kiero była pierzynem zazdrosno, choć przeca miała swojego chłopa, podziała siandarom, że
Pistulka na pewno uciekł na Wełnowiec i tam siedzi u swoji drugi lipsty. Siandary tyż zaroz łobstawili domek we
Wełnowcu, niedaleko stary baszty, wpadli do miyszkanio, ale Pistulki tyż już tam nie było, bo zdążył uciec w
dąbski las. Policyjo zawarła wtedy do herestu wszystkie kochanki Pistulki, kierych mioł sporo i niejeden sułtan
turecki by mu pozazdrościł takich szumnych dziołchów. Ta łostatnio lipsta z Wełnowca siedziała w łosobny celi
w hereście w Bytomiu pod czujnym lokiem siandarów, kierzy chcieli się koniecznie dowiedzieć, kaj się znajduje
kryjówka rabsików. Podsadzono wtedy do jej celi jakoś inkszo, młodo herestan-ka, kiero była policyjnom
agentkom i ta tak szprytnie umiała wyciągnąć z ni wszystkie tajemnice i dziołcha zwierzyła ji się i podziała ło
kryjówce Pistulki. W tym samym dniu Pistulka znojdł się w hereście w Bytomiu. Na rozprawie w sądzie, jak
dowiedzioł się fto go wsypoł, wcieknął się i chcioł zamordować swoja staro lipsta, chociaż był związany ketami.
W hereście rozpoczął głodówka, kiero skończyła się jego śmierciom w roku 1878.
Cały dzień by trza było, aby wszystko łopedzieć blank dokładnie ło tych łobydwóch rabsikach. Chcą wom
jeszcze choć trocha pedzieć, aby zakończyć ta historyjka, a reśta to powiem' za inkszym razem.
Choć Pistulka zostoł chycony i zawarty, to Eliaszowi udało się uciec i dość długo ukrywoł się u różnych ludzi.
Swoje piniądze i złoto zakopywoł w roztomajtych miejscach w Katowicach, Bogucicach, Dębie, Dąbrówce, a
nojwięcy na Drajoku kole Rawy i na „Hermersyngu" za Bogucicami, kaj som wielkie doły i góry, kiere ludzie
nazywajom „Alpami".
Siandary capli Eliasza w Czornym Lesie kole Bytomia.
Łobydwa bandyty zostali skazani na kara śmierci, ale w tym czasie cysarz Wilhelm I nie podpisywoł wyroków
śmierci, przez to łobydwa rabsiki zostali skazani na dożywotny cuhthaus.
Eliasz umarł w hereście w Raciborzu na zapolenie płuc, po przesiedzyniu 37 lot, w 1913 roku.
A Pistulka, to już wiecie.
Fragment książki Augustyna Feliksa Halotty
pt. „Śląskie bery, bojki i opowiastki z dawnych lat”
Wyd. „Śląsk” 1984.
http://www.lesnica.pl/lok...20rabsikach.pdfWięzienie z 1892 r. ponure,z zewnątrz jak o od środka wykonywano tam wyroki śmierci do 1920 przez powieszenie jak i ...ścięcie toporem na dziedzińcu ( tyn dziedziniec żech kiedyś widzioł,ale niy miołech pojęcia że tam dokonoł żywota Pistulka).Wykonano tu wyrok na zbóju Karolu Pistulce( 1876),
1920-zginęła w swej celi w tajemniczych okolicznościach działaczka harcerska i kurierka powstańcza, zatrudniona w Polskim Komitecie Plebiscytowym – Pola Maciejowska.
Powinno to być wpisane w rejestr zabytków.
Więzienia tyż poradzili budować
Załącznik:
S7309512.JPG [ 187.55 KiB | Przeglądany 50275 razy ]
Załącznik:
S7309513.JPG [ 206.68 KiB | Przeglądany 50275 razy ]
Załącznik:
S7305532.JPG [ 191.11 KiB | Przeglądany 50275 razy ]
Załącznik:
S7309510.JPG [ 192.67 KiB | Przeglądany 50275 razy ]
Między Chorzowem a Bytomiem tyż rabowoł a skarby zakopoł w okolicy tych stawów obecnie rekultywowanych.Być może pomyloło to się z innym rabsikiem ale teroski do tego niy dojda.
A byli to rosłe chopy,ich wizerunki som przy jednym z wejść zamku pszczyńskiego
Załącznik:
S7301879.JPG [ 154.39 KiB | Przeglądany 50275 razy ]
Załącznik:
S7301880.JPG [ 161.83 KiB | Przeglądany 50275 razy ]
Załącznik:
S7301881.JPG [ 237.03 KiB | Przeglądany 50275 razy ]
Ino kery jest Karol a kery Eliasz.