Świętochłowice - Forum bez polityki

Apolityczne forum miłośników historii i kultury Śląska i Świętochłowic
Dzisiaj jest 21 lis 2024, 22:30

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna
Autor Wiadomość
Post: 10 paź 2020, 10:51 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święty Stanisław Kostka

”Z pewnością Stanisław Kostka, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich świętych. Każdy kojarzy jego imię i nazwisko, ale niewielu wie, jak wyglądało życie świętego i w jakim okresie historycznym starał się osiągnąć świętość.

Załącznik:
stan-kostka.jpg
stan-kostka.jpg [ 68.19 KiB | Przeglądany 22683 razy ]


Stanisław urodził się w październiku w 1550 roku. Dorastał na Mazowszu, a konkretniej w Rostkowie. Jego rodzina była bardzo dobrze sytuowana, ponieważ ojciec Stanisława, Jan Kostka, był kasztelanem zakroczymskim, a matka także była z bogatej i znanej rodziny.
Naukę rozpoczął już w domu rodzinnym, lecz gdy nadszedł odpowiedni czas, zaczął pobierać nauki w szkole jezuitów w Wiedniu. Był studentem bardzo pobożnym i obowiązkowym. Być może obowiązkowość, aż nadto przysłoniła mu zdrowy rozsądek, ponieważ przystąpił do samobiczowania się. Tak bardzo oddał się tej formie obowiązkowości, że wyczerpał swój organizm do granic wytrzymałości. Wyczerpany fizycznym obowiązkiem, zapadł na tak zwaną niemoc śmiertelną w grudniu 1565 roku. Jego stan był coraz cięższy i sam Stanisław był przekonany o rychłej śmierci. Zaczął miewać nawet objawienia. Widzenia Maryi odcisnęły niesamowicie mocne piętno na życiu Stanisława. Podczas jednego z takich widzeń, Stanisław doznał nagłego ozdrowienia ze śmiertelnej niemocy. Niepokalana nakazała mu, żeby gdy tylko ozdrowieje, udał się do Towarzystwa Jezusowego i jak najszybciej do niego wstąpił.

Starania się o przyjęcie do zakonu jezuitów trwały dość długo, lecz uparty Stanisław nie odpuszczał. Na wstąpienie do zakonu jezuitów nie zgadzali się rodzice Stanisława. Pewnego sierpniowego dnia roku 1567 zadecydował, że skoro nie pozwala mu się na wstąpienie do zakonu, to jest zmuszony do podjęcia ostatecznych kroków. Uciekł więc w przebraniu z Wiednia, pieszo. W drogę za nim ruszył jego brat Paweł, lecz nie zdążył go dogonić. Stanisław dotarł do Bawarii i został w końcu przyjęty na próbę.

Do jego obowiązków należało sprzątanie pokoi i pomoc kuchenna. Obowiązki wykonywał bardzo sumiennie, dlatego też po pewnym czasie udał się do Rzymu, gdzie dostąpił zaszczytnego nowicjatu.
Życie nowicjusza bardzo mu odpowiadało, ponieważ czuł, że spełnia swój życiowy cel. Modlitwa, praca umysłowa i fizyczna, posługa w szpitalach i domach opieki, było tym co sprawiało, że Stanisław odczuwał spełnienie. Spełnił swoje powołanie i wiedział, że jest tu, gdzie od zawsze być powinien.
Śluby zakonne złożył w roku 1568. Był to bardzo ważny rok w życiu Stanisława i on sam to mocno przeczuwał. Jego wielkim marzeniem była misja do Indii. Chciał nauczać i nawracać wielkie rzesze ludzi.

Podobno Stanisław przeczuwał zbliżającą się do niego śmierć. Czuł to na tyle mocno, że napisał list do Matki Boskiej i ukrył go w habicie. Było to 10 sierpnia, czyli w święto św. Wawrzyńca. Poprosił on wówczas, o łaskę śmierci w dzień Wniebowzięcia. Tego samego dnia wieczorem zachorował na malarię. Choroba postępowała bardzo szybko i Stanisław coraz mocniej opadał z sił. Zmarł chwilę po północy 15 sierpnia 1568 roku, czyli dokładnie tak jak to sobie wymodlił pięć dni wcześniej.

Na jego pogrzeb przybyły istne tłumy ludzi, ponieważ Stanisław był bardzo szanowany i powszechnie lubiany. Wieść o śmierci młodego jezuity bardzo szybko rozeszła się zarówno w kraju, jak i za granicą.

W roku 1764 ogłoszono go patronem Polski i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Św. Stanisław Kostka, jest też pierwszym Polakiem, który dostąpił w w Zakonie Jezuitów, błogosławieństwa i później kanonizacji.

W 200 rocznicę śmierci świętego, sprowadzono do Polski jego relikwie.”

https://fajnepodroze.pl/sw-stanislaw-ko ... ekawostki/

Ukochawszy modlitwę różańcową, w czasie choroby prosił, by mu przy śmierci dano do rąk różaniec, bo to – jak mówił – „najmilsza pamiątka od niebieskiej Matki”.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 11 paź 2020, 13:59 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święty Józef Kalasanty

Hiszpański duchowny katolicki Józef Kalasancjusz, zwany też Kalasanty, urodził się w 1556 lub 1557 roku w Peralta de la Sal w rodzinie szlachetnego rodu panów na Calasanz.

Kalasancjusz uważany jest za twórcę szkoły powszechnej we współczesnym tego słowa rozumieniu czyli szkoły dostępnej dla wszystkich, bezpłatnej, przynoszącej szeroką, przekrojową, wszechstronną wiedzę.

Załącznik:
139526_PIJARZY271113_HP01_83.jpg
139526_PIJARZY271113_HP01_83.jpg [ 117.56 KiB | Przeglądany 22629 razy ]


„Ukończywszy studia z stopniem doktora praw Józef powrócił pod dach rodzinny, gdzie go czekały ciężkie przejścia. Ślubował wieczną czystość i pragnął zostać kapłanem, natomiast ojciec jego żądał, aby pojął żonę i wstąpił w służbę rządową. Mając do wyboru posłuszeństwo rodzicom albo dotrzymanie ślubu, młody Józef ciężko się martwił. Dzień i noc klęczał przed obrazem Maryi i prosił o ratunek, a ta wewnętrzna walka przyprawiła go w końcu o tak ciężką chorobę, że był już bliski śmierci. Zapłakany ojciec stał przy łożu ukochanego syna i patrzył aż oczy zamknie, gdy wtem umierający, ocknąwszy się z omdlenia, rzekł: "Ojcze kochany, Maryja uprosi mi życie u Boga, jeśli mi pozwolisz zostać księdzem!" - "Chętnie - odpowiedział ojciec - byle byś odzyskał zdrowie". Nazajutrz Józef wstał zdrów, a w kilka lat potem odprawił pierwszą Mszę świętą.

Po śmierci ojca, rozdawszy wszystek majątek na kościoły i ubogich, chciał wstąpić do klasztoru. Biskup diecezji uprosił go jednak, aby się oddał duszpasterstwu. Święty Józef położył istotnie na tym polu niezmierne zasługi. Biskup, wdzięczny mu za pracę, chciał trzydziestoletniemu kapłanowi powierzyć ważny urząd kościelny, ale Pan Bóg inaczej rozporządził. Oto idąc za popędem serca i radą spowiednika, zrzekł się Józef urzędów i godności, które piastował i odbył pielgrzymkę do Rzymu, gdzie razem ze świętym Kamilem de Lelliis zaczął pełnić służbę przy chorych.

Na widok gromady dzieci, których rodzice albo w wojnie życie potracili, albo na zarazę powymierali, albo w inny sposób poginęli, wałęsających się po ulicach i marniejących po prostu, powziął Józef myśl poświęcenia się ich wychowaniu. Zbierał zaniedbane dziatki i posyłał je do Szkół. Mając zasoby nader szczupłe, przedsięwziął pielgrzymkę do Matki Boskiej w Loretto.

Gdy powrócił, pewien proboszcz odstąpił mu dwie izby szkolne, a święty Kamil dał mu do pomocy dwóch księży, co mu ułatwiło otwarcie w jesieni roku 1597 "pobożnej szkoły" dla 100 chłopców, którzy pobierali w niej najpotrzebniejszą naukę i wychowanie religijne. Obfite owoce jego sposobu nauczania przysporzyły mu licznych hojnych dobroczyńców.

Rozkwit szkoły obudził zazdrość i nienawiść innych zakładów naukowych. Józefa bezecnie spotwarzano, a szkołę jego nazwano jaskinią zepsucia. Jednakże śledztwo wykazało niewinność i wielkoduszność założyciela szkoły tak dobitnie, że papież chciał go wynieść do godności kardynała. Podziękował za nią Józef i pozostał przy zarządzie szkoły, która liczyła już 1200 uczniów. Aby utrwalić jej istnienie, zamienił stowarzyszenie na zakon i nadał mu nazwę "Zgromadzenie Pawłowe dla Ubogich Matki Bożej od Szkół Pobożnych" (scholarum piarum), z czego powstała nazwa "Pijarów". Jej Fundator został pierwszym generałem zakonu.”

https://ruda-parafianin.pl/swi/j/jozefkal.htm

Reformatorskie było również podejście Józefa Kalasantego do zawodu nauczyciela. W tworzonych przez niego szkołach wykładali przede wszystkim zakonnicy-pijarzy, ale podejście Kalasancjusza do ich powołania, w trosce o dobro uczniów, było jeszcze bardziej zaangażowane. Oprócz ślubów ubóstwa, czystości i posłuszeństwa Kalasancjusz stworzył również czwarty ślub, nauczania, aby w najsilniejszy możliwy sposób związać duchowość pijarów z ich profesjonalizmem, uświęcenie z zaangażowaniem edukacyjnym".

Święty Józef Kalasanty wprowadził także codzienne odmawianie cząstki różańca świętego w swoich rodzinach zakonnych, ale także wśród wychowanków szkół.

Aby dopełnić życiorys świętego Józefa Kalasantego należy niestety wspomnieć o rozwiązaniu zakonu pijarów jeszcze za jego życia. A jak do tego doszło posłużę się cytatem z podanego już wcześniej źródła:

„Zakon jego szybko się rozkrzewił we Włoszech, Niemczech, Francji i Polsce, lecz droga krzyżowa Józefa nie skończyła się jeszcze, bo dwóch ambitnych kapłanów, Stefan i Mariusz, tak bezecnie go oczerniło, że Józef, wówczas staruszek osiemdziesięcioletni, musiał stanąć przed kratkami sądowymi. Uwolniono go wprawdzie od winy, ale odebrano mu urząd z powodu rzekomego niedołęstwa umysłowego, a w jego miejsce mianowano generałem Stefana. Józef nie żalił się na zdradę i niesprawiedliwość, lecz rzekł tylko: "Zdajmy wszystko na Boga, gdyż powołaniem naszym jest cierpieć dla miłości Chrystusa". Wnet drugi z owych kapłanów, Mariusz, zaczął występować przeciw swemu wspólnikowi Stefanowi, doszło do gorszących niesnasek i intryg, wskutek czego Ojciec święty rozwiązał zakon w roku 1646 i zamienił go na zwyczajną kongregację. Niedługo potem Stefan, śmiertelnie zachorował, odwołał kłamstwa i przeprosił ze skruchą Świętego, a Mariusz, zapadłszy na tę samą chorobę, umarł bez skruchy.

Święty Józef zmarł dwa lata po rozwiązaniu zakonu, 27 sierpnia 1648 roku, licząc 92 lata. Przed śmiercią przepowiedział, że zakon jego będzie wznowiony, co też spełniło się w 21 lat potem, albowiem papież Klemens IX przywrócił w roku 1669 zgromadzeniu nazwę zakonu. Szkoły pijarskie położyły olbrzymie zasługi dla oświaty i moralności w świecie chrześcijańskim. Niezmiernie wiele zawdzięcza im również Polska.”

W 300. rocznicę śmierci w 1948 roku Pius XII ogłosił św. Józefa Kalasantego patronem wszystkich katolickich szkół podstawowych.
Nadal szkoły pijarskie działają i mają się dobrze. Jak ta w Katowicach :)

Załącznik:
Szkola_Pijarow.jpg
Szkola_Pijarow.jpg [ 104.73 KiB | Przeglądany 22629 razy ]


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 12 paź 2020, 15:19 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święty Franciszek Salezy

Franciszek Salezy to postać najbardziej chyba kojarzona z zakonem założonym pod jego patronatem przez Jana Bosko. Miało to wprawdzie miejsce dwa wieki po śmierci Franciszka, ale sam Bosko tak zapisał w swoim notatniku: Miłość i dobroć świętego Franciszka Salezego będą mi towarzyszyć na każdym kroku! Oto dlaczego nazwa Salezjanie. Ksiądz Bosko chciał dać swoim wychowankom pewien wzór dobroci, łagodności i miłości bliźniego, które stanowią podstawę jego systemu wychowawczego, a których to cnót, jak sam często przyznawał, uczył się od św. Franciszka Salezego.

Załącznik:
sw-franciszek-salezy-patron-dziennikarzy.jpg
sw-franciszek-salezy-patron-dziennikarzy.jpg [ 81.49 KiB | Przeglądany 22576 razy ]


Wróćmy jednak do Franciszka Salezego, który urodził się 21 sierpnia 1567 roku w Alpach Wysokich pod Thorenes we Francji.
W roku 1573, jako sześcioletni chłopiec, Franciszek rozpoczął naukę w kolegium w La Roche-sur-Foron, potem w Annecy, a następnie w Paryżu, na uniwersytecie i w kolegium jezuickim.
Na Sorbonie studiował także teologię i zagadnienia biblijne. Do rzetelnych studiów biblijnych przygotował się dodatkowo przez naukę języka hebrajskiego i greckiego.

Posłuszny woli ojca zmienił kierunek i rozpoczął studia prawnicze w Padwie, które mogły mu otworzyć drogę do kariery urzędniczej. Po powrocie do domu, ojciec miał już gotowy dla niego plan: zamierzał wprowadzić go jako adwokata i prawnika do senatu w Chambery i czynił starania, by go ożenić.
Anegdota mówi, że znalazł piękną i bogatą pannę i zaproponował synowi, by się z nią ożenił. Młody Franciszek odpowiedział z humorem:
- Tato, widziałem pannę i zgadzam się z twymi pochwałami, i dlatego jestem przekonany, że zasługuje na kogoś lepszego ode mnie.

Ostatecznie święcenia kapłańskie Franciszek otrzymał w roku 1593 przy niechętnej zgodzie rodziców. Został mianowany prepozytem kolegiaty św. Piotra, co uczyniło go drugą osobą po miejscowym biskupie.

Franciszek miał dar nawiązywania kontaktu z ludźmi prostymi, miał ogromne poczucie humoru. Ten dar był mu pomocny, gdy udał się w charakterze misjonarza do okręgu Chablais, by umocnić w wierze katolików i aby próbować odzyskać tych, którzy przeszli na kalwinizm. Na murach i parkanach rozlepiał ulotki – zwięzłe wyjaśnienia prawd wiary. Być może dlatego właśnie Kościół ogłosił św. Franciszka Salezego patronem katolickich dziennikarzy.

Wśród jego zalet na pierwszy plan wybijała się niezwykła łagodność. Był z natury popędliwy i skory do wybuchów. Jednakże długoletnią pracą nad sobą potrafił zdobyć się na tyle słodyczy i dobroci, że przyrównywano go do samego Chrystusa. W kontaktach między ludźmi wyznawał zasadę: “Więcej much się złapie na kroplę miodu aniżeli na całą beczkę octu”.

Franciszek Salezy wspólnie ze św. Joanną de Chantal w czerwcu 1610 w Annecy założył zakon Sióstr Nawiedzenia, tzw. wizytek.

Warto też wiedzieć, że rozwinął język migowy w celu nauczania o Bogu osób niesłyszących. Z tego powodu jest on patronem osób niesłyszących.

Franciszek Salezy zmarł nagle w Lyonie podczas powrotu ze spotkania z królem Francji 28 grudnia 1622 r. Jego ciało przeniesiono do Annecy, gdzie spoczęło w kościele macierzystym Sióstr Nawiedzenia. Jego serce zatrzymały jednak wizytki w Lyonie. Beatyfikacja odbyła się w roku 1661, a kanonizacja już w roku 1665.

Franciszek Salezy twierdził, że nieocenioną pomocą w jego trudnych działaniach, zwłaszcza misyjnych, jest różaniec. Często miał powtarzać, że „gdyby nie był zobowiązany do brewiarza, nie odmawiałby innej modlitwy, jak tylko różaniec”.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 13 paź 2020, 12:00 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święta Joanna de Chantal

Joanna, święta zakonnica, lecz nie od razu nią była. Urodziła się w Dijon we Francji 23 stycznia 1572 roku. Wcześnie straciła matkę i wychowywała się pod okiem opiekunki. 20-letnia Joanna poślubiła Krzysztofa II, barona de Chantal, z którym miała sześcioro dzieci.

Załącznik:
baronowa-jf-de-chantal.jpg
baronowa-jf-de-chantal.jpg [ 1.09 MiB | Przeglądany 22530 razy ]


Dla Joanny miłość i obowiązek były nierozłącznie sprzężone. Tuż po ślubie potrafiła uwolnić wielki majątek od długów, które zastała. Cieszyła się szacunkiem i sympatią służby, źródła podają, że nikt od niej dobrowolnie nie odszedł. Starając się ulżyć cierpiącym, założyła w zamku szpitalik, doglądała uwięzionych. Uzyskała kwalifikacje niezwykle utalentowanej organizatorki i administratorki. Dzisiejszy biograf nie waha się nawet nazwać jej kobietą biznesu! Wszystko, co robiła, starała się robić jak najlepiej.

W 1601 r. w czasie polowania przez lekkomyślną nieostrożność przyjaciel zabił jej męża.
Owdowiawszy tuż przed trzydziestym rokiem życia, Joanna powzięła zamiar całkowitego oddania się Bogu. Uczyniła prywatny ślub czystości. Gdy wezwał ją do siebie teść, grożąc wydziedziczeniem wnuków i małżeństwem ze służącą, z którą miał pięcioro dzieci, Joanna świadoma ofiary przeniosła się do zamku w Monthelon, by zająć się ojcem zmarłego męża. Przebywała tam siedem i pół roku, kierując zaniedbanym gospodarstwem i dobrem odpłacając za złe i kapryśne traktowanie.

Zachęcana do ponownego zamążpójścia, pomimo obiecujących ofert, postanowiła oddać się wyłącznie wychowaniu dzieci i służbie Bożej. W marcu 1604 roku, podczas wizyty u ojca w Dijon, poznała Franciszka Salezego. Od tego czasu datuje się ich wyjątkowa przyjaźń duchowa. Franciszek zaszczepił w niej własny styl życia: dobroci i życzliwości dla wszystkich.

Joanna zarzuciła więc dotychczasowy surowy styl życia i poświęcała się w wolnych chwilach posłudze chorym i ubogim.

W trzy lata później Franciszek Salezy przedstawił baronowej projekt zgromadzenia akcentujący umartwienie wewnętrzne. W 1610 r. Joanna, zapewniwszy przyszłość dzieciom, opuściła dom rodzinny. W Annecy założyła pierwszy klasztor nowego zgromadzenia Sióstr Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny tzw. wizytek, czasem zwanych salezjankami. Franciszek celowo nadał tę nazwę zakonowi, gdyż w planie był on przeznaczony dla posługi ubogim. Niestety Rzym na to nie zezwolił. Papież obawiał się, że to nowość zbyt śmiała, by zakonnice wychodziły poza mury klasztoru i w pracy narażały własną duszę na niebezpieczeństwo. Ostatecznie te planowane zadania nie zostały zatwierdzone, a w 1611 roku trzy pierwsze wizytki złożyły profesję.

Załącznik:
Johanna_Franziska_von_Chantal.jpg
Johanna_Franziska_von_Chantal.jpg [ 31.02 KiB | Przeglądany 22530 razy ]


Przez następne lata Joanna założyła 87 fundacji. Ostatnie lata życia spędziła na wizytowaniu i umacnianiu powstałych fundacji, jak też na zakładaniu nowych. Ostatnim był klasztor w Turynie (1638).

Joanna była kobietą konkretną, zapobiegliwą, cierpliwą i pracowitą. Świadkowie z podziwem mówią, iż potrafiła się tak skoncentrować, że dyktowała trzy listy naraz. Przy tym nie lubiła próżnego gadania, pochlebstw i poklasku. Była mistrzynią prostoty.

Zmarła podczas podróży 13 grudnia 1641 r. a ciało jej przewieziono uroczyście do Annecy, gdzie je złożono obok relikwii św. Franciszka Salezego w kościele Wizytek.

Aby święta Joanna pasowała do naszego zbioru świętych z różańcem w ręku musimy podkreślić, iż ślubem zobowiązała się do codziennego odmawiania różańca.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 14 paź 2020, 10:54 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święty Jan de la Salle

Jan Chrzciciel de la Salle urodził się w Reims 30 kwietnia 1651 r. w podupadłej rodzinie książęcej jako najstarszy z jedenaściorga rodzeństwa. Straciwszy rodziców, przerwał studia na paryskim uniwersytecie i w seminarium, aby zająć rodzeństwem. Mimo tak wielu obowiązków ukończył studia teologicznie i przyjął w 1678 r. święcenia kapłańskie, a dwa lata później otrzymał doktorat z teologii.

Załącznik:
salle-d.jpg
salle-d.jpg [ 22.4 KiB | Przeglądany 22475 razy ]


Już w czasie studiów Jan odnalazł pole do realizacji swych zamiłowań w dziedzinie edukacji i kształtowania młodzieży. Szczególnie troszczył się o tych, których rodzice z powodu ubóstwa i braku warunków nie byli w stanie kształcić i prowadzić do Boga. Zgromadził wokół siebie grupę energicznych i podzielających jego gorliwość nauczycieli, z której spontanicznie wyłoniło się w 1684 roku Zgromadzenie Braci Szkół Chrześcijańskich działające do dziś w 90 krajach (w Polsce prowadzą szkoły m.in. w Laskach czy w Częstochowie).

Jan tworzył także seminaria nauczycielskie w celu dokształcania Braci.

Jan de la Salle zmarł po krótkiej chorobie w 1719 roku. Zostawił po sobie nie tylko wciąż mnożące się placówki naukowe, ale również niezwykle cenne publikacje.

Został kanonizowany przez Leona XIII w 1900 roku, a przez Piusa XII ogłoszony patronem katolickich nauczycieli.

Reformy wprowadzone przez Jana de la Salle były na tamte czasy wręcz rewolucyjne i co ciekawe wiele z nich jest wciąż realizowanych we współczesnym szkolnictwie.

Oto przykłady kilku jego reform:
- dzielił uczniów według wieku (lekcje nie odbywały się już indywidualnie, ale grupowo);
- wprowadził język ojczysty jako wykładowy (zastąpił on łacinę, która obowiązywała w ówczesnych szkołach prywatnych),
- ustalił stały grafik zajęć – czyli to, co dziś funkcjonuje jako plan lekcji,
- dokładał starań, by włączyć rodziców w proces edukacji dzieci (coś wcale nieoczywistego w niższych warstwach społecznych),
- stworzył pedagogiczny podręcznik dla nauczycieli z wytycznymi, aby do podopiecznych odnosili się w duchu serdeczności i szacunku.

Z jego inicjatywy powstały również technika oraz zakłady poprawcze dla młodzieży skonfliktowanej z prawem. Jest on także pomysłodawcą kształcenia ponadpodstawowego. A do jego sukcesów zaliczamy również wprowadzenie bezpłatnej edukacji wśród biednych.

Wśród licznych dzieł o tematyce pedagogicznej i religijnej, które Jan de la Salle po sobie zostawił, znajduje się Program dla szkół chrześcijańskich. To prawdziwa biblia pedagogów. Zawiera ona szereg wskazówek z zakresu zapobiegania szkolnym niepowodzeniom, opieki pedagogicznej, psychologii ewolucyjnej oraz relacji międzyludzkich, a także zasad dobrego wychowania w duchu chrześcijańskim, które wciąż nie przestają inspirować:
• Po otwarciu drzwi należy zadbać o to, by uczniowie nie wbiegali tłumnie do sali, ale aby wchodzili spokojnie jeden za drugim;
• Nauczyciele będą skrupulatnie przestrzegali, aby wszyscy uczniowie byli obecni w klasie i aby się nie spóźniali, chyba, że z jakiejś ważnej przyczyny lub konieczności; będą kładli duży nacisk na kwestię frekwencji i punktualności, która pozostawać będzie pod kontrolą Kuratora Szkolnego; do tego stopnia, że w momencie przyjmowania ucznia do placówki jego rodzice zostaną poinformowaniu o tym, że musi on stawiać się w szkole codziennie o wskazanej porze, i tylko pod tym warunkiem może zostać przyjęty;
• [Nauczyciele] będą się poruszali w ciszy i z najwyższą skromnością, spokojnym krokiem, dając swoim wyglądem i spojrzeniem dowód wielkiej prawości;
• Nauczyciel powinien dopilnować, aby uczniowie każdego dnia przynosili ze sobą coś do jedzenia w porze śniadania i podwieczorku, chyba, że ustali, iż któryś jest zbyt ubogi;
• Nauczyciel będzie szczególnie zabiegał o to, aby nie spoufalać się z uczniami, nie zwracać się do nich w swobodnym tonie i nie pozwalać, aby odnosili się do niego lekceważąco;
• Ważna sprawa, o jaką nauczyciel musi zadbać przy nauce pisania, jest właściwe trzymanie pióra i zeszytu; dbałość o to jest ważna, gdyż uczniowie, których nie nauczono dobrze trzymać pióra, nigdy nie będą ładnie pisać;
• Na początku każdej lekcji należy zwrócić się do Boga w krótkiej modlitwie z prośbą o łaskę przyswojenia omawianego materiału;

Podkreślał, że aby wychować podopiecznych należy postępować z nimi łagodnie i stanowczo zarazem. Że zgubne jest nakładanie jakiejkolwiek kary, z której nie płynęłaby jakaś korzyść, zarówno dla ukaranego ucznia, jak i dla obecnych przy tym pozostałych podopiecznych.

Wprowadził także codzienne odmawianie cząstki różańca świętego nie tylko w swoich rodzinach zakonnych, ale także wśród wychowanków.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 15 paź 2020, 13:35 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort

Po prezentacji kilku ostatnich świętych, bardzo efektownych w swoich osiągnięciach, o bogatych i burzliwych życiorysach, czas na postać skromną, kolejną świętość zwyczajną.

Ludwik urodził się 31 stycznia 1673 r. w Montfort-la-Cane w Bretanii, jako drugi z osiemnaściorga dzieci adwokata Jana Chrzciciela Grignon. Po ukończeniu miejscowej szkoły Ludwik pobierał naukę w kolegium jezuitów w Rennes. Potem udał się do Paryża, gdzie u sulpicjanów studiował teologię. W liście do swojego przełożonego nakreślił taki program swojego działania: "Odczuwam wielkie pragnienie umiłowania Pana naszego i Jego świętej Matki. Chciałbym jako prosty i ubogi kapłan uczyć biednych wieśniaków i zachęcać grzeszników do nabożeństwa do Świętej Dziewicy". Wtedy też przyjął drugie imię Maria.

Załącznik:
san-luis-marc3ada-grignon-de-monfort.jpg
san-luis-marc3ada-grignon-de-monfort.jpg [ 97.34 KiB | Przeglądany 22416 razy ]


W listopadzie 1700 r. wstąpił do tercjarzy dominikańskich, prosząc o zgodę nie tylko na naukę odmawiania różańca, ale i na zakładanie bractw różańcowych. Nazywany był „Ojcem z wielkim różańcem”, ponieważ stale nosił przy sobie u pasa duży różaniec, składający się z piętnastu dziesiątków.

Z woli przełożonych został misjonarzem. Wędrował od wioski do wioski i głosił Boże słowo.
W czasie swoich wędrówek Ludwik wygłosił około 200 rekolekcji i misji. Każda misja trwała do 5 tygodni: uczył religijnych śpiewów, zapisywał wiernych do bractw: Różańca świętego, Pokutników, 44 Dziewic, Milicji św. Michała i Przyjaciół krzyża.

Ludwik miał szczególne nabożeństwo do Matki Bożej. Oddał się Jej w "niewolę miłości" i na wyłączną własność.
Do koncepcji niewolnictwa maryjnego nawiązał Karol Wojtyła, czerpiąc z Traktatu św. Ludwika hasło Totus Tuus (dosł. „Cały Twój”), jako swą dewizę biskupią i później papieską.

Zbyt intensywna apostolska praca wyczerpała siły Ludwika. Zmarł 28 kwietnia 1716 roku, mając zaledwie 43 lata.
Dzieła św. Ludwika Marii Grignon de Montfort zostały początkowo zapomniane, ale odkryte na nowo w XIX w. - do dziś są wydawane.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 16 paź 2020, 13:23 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święty Alfons Liguori

Alfons Liguori żyjący w latach 1696-1787 biskup i doktor Kościoła. Jako malarz, poeta, architekt, adwokat i muzyk był fenomenem swoich czasów.

Załącznik:
Alfons-Liguori-biskup-big.jpg
Alfons-Liguori-biskup-big.jpg [ 157.49 KiB | Przeglądany 22362 razy ]


Po kilku latach praktyki adwokackiej, zniechęcony przekupstwem w sądownictwie, zrezygnował z kariery i rozpoczął studia teologiczne. W 31 roku życia przyjął święcenia kapłańskie.

Zasłynął jako kaznodzieja, który w prosty i przystępny sposób wykładał prawdy wiary i mówił o Bogu. W Neapolu założył pierwsze duszpasterstwo młodzieżowe. W pracy z młodymi ludźmi używał metod nam współczesnych (komponował piosenki, grał na gitarze).
Jego kolędy są do dziś popularne we Włoszech. W 1754 roku skomponował najpopularniejszą włoską kolędę Tu scendi dalle stelle (pol. Zstąpiłeś z gwiazd dalekich), o której Giuseppe Verdi powiedział, że bez niej Święta Bożego Narodzenia nie byłyby pamiątką o Bożym Narodzeniu.



Alfons Liguori widząc ogromną ludzką biedę i panującą ignorancję religijną, założył w 1732 roku Zgromadzenie Redemptorystów – wspólnotę posłaną do najbardziej opuszczonych i ubogich.
Wszystkie dochody jakie mu pozostawały dzięki bardzo skromnemu życiu, oddawał ubogim i fundacjom nowych placówek swojej kongregacji.

Św. Alfons głęboko wierzył w moc wstawienniczą Najświętszej Maryi Panny. Uważał, że człowiek jest zbyt słaby i grzeszny, aby był godzien bezpośrednio zwracać się do Boga. Dlatego, podobnie jak św. Ludwik Grignion de Montfort, czcił Maryję jako tę, która pośredniczy między człowiekiem a swoim Synem. We wszystkich dziełach towarzyszył mu Różaniec święty, toteż stale nosił przy sobie duży różaniec, na którym się modlił.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 17 paź 2020, 14:27 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święty Klemens Maria Hofbauer

W Tasovicach, wsi leżącej nieopodal Znojma – miasta na południu Moraw, przyszedł na świat w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia 1751 roku Jan Dvořák. Jego ojciec pracował jako rzeźnik. Gdy przeprowadził się do Tasovic, zmienił swoje nazwisko na Hofbauer, ze względu na silną, lokalną społeczność niemiecką. Młody Jan dość wcześnie zapragnął zostać księdzem i w wieku czternastu lat zaczął od lokalnego księdza pobierać nauki łaciny. Jednakże pleban zmarł, a jego następca nie miał czasu na nauczanie Jana.

Gdy zarobił trochę pieniędzy, pracując jako piekarz, wraz ze swym przyjacielem Piotrem Kunzmannem udał się do włoskiej Tivoli. Tam wiódł życie eremitów. Jan Hofbauer przybrał imiona Klemens Maria, którymi odtąd posługiwał się do końca życia.

Załącznik:
sw-klemens.jpg
sw-klemens.jpg [ 25.88 KiB | Przeglądany 22290 razy ]


Pragnienie bycia kapłanem sprawiło jednak, że po sześciu miesiącach wrócił na Morawy. Zaczął pracować jako piekarz z zamiarem wstąpienia do ich nowicjatu. Ukończył w międzyczasie studium filozoficzne.
Klemens służył codziennie do mszy świętej; zauważyły to dwie pobożne kobiety i postanowiły sfinansować biednemu piekarzowi studia na Uniwersytecie Wiedeńskim. Skończył tam teologię, po czym udał się w 1785 roku (z pomocą swych dobrodziejek) do Rzymu wraz z przyjacielem, Tadeuszem Hueblem. Tam wstąpili do nowicjatu redemptorystów, zakonu założonego przez świętego Alfonsa Ligouriego. Po roku wdrażania się w charyzmat zakonu złożyli śluby i przyjęli święcenia.

Zakonnicy otrzymali nakaz, zgodnie z którym kierowali się na Pomorze. Po drodze zatrzymali się w Warszawie. Z powodu ostrej zimy nuncjusz apostolski w Warszawie, arcybiskup Saluzzo, polecił im zostać przez pewien czas w polskiej stolicy. Oddał im pod opiekę kościół świętego Benona (obecnie część Starego Miasta) i duszpasterstwo niemieckojęzycznej ludności. W efekcie zostali w Warszawie około dwadziestu lat i jak tylko nauczyli się języka polskiego, objęli opieką również Polaków. Założyli klasztor, który wkrótce liczył kilkudziesięciu braci.

Redemptoryści byli w trudnej sytuacji. Z jednej strony, jako obcokrajowcy, musieli walczyć o zaufanie Polaków. Z drugiej strony, zaborcy i polscy antyklerykałowie niechętnie patrzyli na ich działalność.

Zachowała się anegdota, jak święty Klemens poprosił hazardzistów w jakiejś karczmie o datek dla sierot. Gdy dostał od jednego z nich w twarz, powiedział: „To dla mnie. A co dla moich sierot?”. Wywarło to takie wrażenie, że hazardziści podarowali mu całą wygraną z tego dnia.

Klemens idąc ulicą wciąż odmawiał po cichu Różaniec. Nazywał go biblioteką swoją i najsilniejszym środkiem nawrócenia grzeszników, zwłaszcza umierających. „Gdy idę – mawiał – do chorego, o którym wiem z góry, że nie jest przygotowany do spowiedzi, albo o spowiedzi nic słyszeć nie chce, mówię po drodze Różaniec – a wszystko idzie jakby z płatka. Wierzcie mi, Matka Boska uprosi wszystko, i nigdy jeszcze nikogo nie opuściła, co szczerze ją błagał o wstawiennictwo."


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 18 paź 2020, 13:09 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święty Jan Maria Vianney

Jan Maria Vianney urodził się w 1786 roku we Francji, w Dardilly koło Lyonu w rodzinie ubogich, niepiśmiennych wieśniaków. Do I Komunii przystąpił potajemnie podczas Rewolucji Francuskiej w 1799 roku. Ta skromna uroczystość odbyła się w szopie zamienionej na prowizoryczną kaplicę, do której wejście dla ostrożności zasłonięto furą siana. Ponieważ szkoły parafialne były zamknięte, nauczył się czytać i pisać dopiero w wieku 17 lat.

Załącznik:
unnamed.jpg
unnamed.jpg [ 78.4 KiB | Przeglądany 22239 razy ]


Po ukończeniu szkoły podstawowej w Dardilly Jan uczęszczał do szkoły w Ecully. Miejscowy proboszcz udzielał mu lekcji łaciny. W 1812 roku wstąpił do niższego seminarium duchownego. Przy tak słabym przygotowaniu i późnym wieku nauka szła mu bardzo ciężko, przeszedł jednak do wyższego seminarium w Lyonie. Przełożeni litując się nad nim radzili mu, by opuścił seminarium. Zamierzał faktycznie tak uczynić i wstąpić do Braci Szkół Chrześcijańskich. Dopuszczono go jednak do święceń kapłańskich dlatego, że diecezja odczuwała dotkliwie brak kapłanów.

Jedna z anegdot mówi, że biskup, który miał zadecydować, czy wyświęcić na kapłana przyszłego proboszcza z Ars, bał się podjęcia takiej decyzji, ponieważ św. Jan Maria Vianney nie dawał sobie rady z nauką. W końcu biskup postawił decydujące pytanie: „Czy umiesz odmawiać Różaniec?”, „Kocham tę modlitwę!” odpowiedział Vianney. Słysząc taką odpowiedź biskup powiedział: „Wyświęćmy go. Będzie dobrym księdzem”. I tak, 13 sierpnia 1815 roku Jan otrzymał święcenia kapłańskie. Miał wówczas 29 lat.

Powierzono mu probostwo w parafii w Ars, która z czasem zasłynęła z bogobojności i życia religijnego, a św. Jan Vianney ze świętości w całym świecie. Zewsząd też zjeżdżano się do niego do spowiedzi, po radę i aby go zobaczyć. Żeby umożliwić wszystkim dojazd do Ars, przeprowadzono tam specjalnie linię kolejową.

Jan Maria Vianney jest patronem proboszczów, a jego powiedzenie: „Jedno tylko Zdrowaś Maryjo dobrze powiedziane wstrząsa całym piekłem” często jest cytowane.

I jeszcze jedna anegdota o dzisiejszym Świętym: Jan Vianney miał pięćdziesiąt siedem lat, kiedy zaatakowała go groźna choroba płuc. Wszyscy byli tym bardzo zatroskani.
Przeor Blandon, człowiek o czerstwej twarzy, pochylił się nad chorym i szepnął mu do ucha: „Ach, gdybym mógł chociaż uchwycić się waszej sutanny, byłbym pewien, że trafię wraz z wielebnym do raju”.
Chory otworzył oczy, przyjrzał się wnikliwie dosyć korpulentnemu współbratu i odrzekł: „Proszę was, nic takiego nie czyńcie. Moja sutanna jest podniszczona, a bramy niebios wąskie. Obaj ryzykujemy pozostanie na zewnątrz”. Hrabia Des Gares, który nie liczył się z wydatkami, przysłał z Lyonu trzech słynnych lekarzy. Widząc obok siebie trzy sławy medycyny, które przybyły wesprzeć jego lekarza, proboszcz westchnął: „W tym momencie trwam w straszliwej walce”.
„Przeciwko komu, proboszczu?”.
„Przeciwko czterem lekarzom. Jeśli przybędzie piąty, to już po mnie”.
Jednak zwyciężył. Żył jeszcze szesnaście lat…


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 19 paź 2020, 14:40 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święty Antoni Maria Claret

Antoni Maria Claret urodził się 23 grudnia 1807 roku w Katalonii. Od dzieciństwa marzył o kapłaństwie, ale ojciec, odkrywszy u niego talenty techniczne i umiejętność projektowania, postanowił uczynić go swym następcą w tkalni. Posłuszny woli ojca nauczył się tkactwa i radził sobie z tym tak dobrze, że ojciec rychło powierzył mu zarządzanie warsztatem. Jako osiemnastolatek pojechał do Barcelony, by udoskonalić się w tkactwie. Poznał tam też tajniki sztuki drukarskiej i pilnie uczył się języków – francuskiego i łaciny.

Załącznik:
San_Antonio_María_Claret_(Museo_Nacional_del_Romanticismo_de_Madrid).jpg
San_Antonio_María_Claret_(Museo_Nacional_del_Romanticismo_de_Madrid).jpg [ 160.44 KiB | Przeglądany 22184 razy ]


Kiedy po powrocie zyskał sobie uznanie pracowników, zaczął ich zachęcać do codziennego wspólnego odmawiania Różańca świętego i częstego uczestnictwa w Mszach.

Lecz w jego głowie ciągle kołatała myśl, która nie dawała mu spokoju: chciał zostać kapłanem i głosić Ewangelię na krańcach świata. Jego marzenie spełniło się. Wyświęcony w 1835 roku, po kilku latach proboszczowania oddał się do dyspozycji Kongregacji Rozkrzewiania Wiary. Przez piętnaście miesięcy ciężko pracował na Wyspach Kanaryjskich. W 1847 roku założył w Barcelonie istniejącą do dziś drukarnię i wydawnictwo katolickie.

Rok później założył zgromadzenie Misjonarzy Synów Niepokalanego Serca Maryi, zwanych popularnie klaretynami. Dwa lata później został arcybiskupem Santiago na Kubie. Gdy w 1856 roku został raniony przez mężczyznę, którego konkubinę nawrócił, rząd hiszpański odwołał go z Kuby, a królowa Izabela II powołała na osobistego spowiednika.

Z posługą misyjną Antoniego na Kubie związana jest jego przepowiednia dotycząca znacznie późniejszych czasów.
Otóż gdy kilka lat przed swoją śmiercią Fidel Castro trafił do szpitala, głośno stało się o przepowiedni, którą w połowie XIX wieku wygłosił ponoć św. Antoni Maria Claret. Abp Claret miał usłyszeć od Maryi w sanktuarium w El Cobre, że na Kubie „władzę obejmie zuchwały młody człowiek z gęstą brodą, który z bronią w ręku będzie się wspinał po górach, aby po kilku latach triumfalnie z nich zejść. Będzie przebywał w towarzystwie innych brodatych i długowłosych mężczyzn. Dyktatorską władzę będzie dzierżył przez ponad 40 lat i umrze we własnym łóżku”. Przepowiednia mówiła także, że Kuba zajmie „szczególne miejsce w międzynarodowym koncercie narodów”.

Antoni Claret, znienawidzony przez masonerię, stał się obiektem wieloletniej, wrogiej nagonki. Pornograficzne komiksy z Claretem w roli głównej drukowano nawet na etykietach pudełek z zapałkami.
Claret wziął udział w obradach I Soboru Watykańskiego w 1870 roku, wkrótce potem zmarł we Francji. Potomni nazwali go św. Pawłem XIX wieku.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 66 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group