Świętochłowice - Forum bez polityki

Apolityczne forum miłośników historii i kultury Śląska i Świętochłowic
Dzisiaj jest 21 lis 2024, 23:45

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna
Autor Wiadomość
Post: 20 paź 2020, 14:32 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święty Jan Bosko

Jan Bosko (Giovanni Melchiorre Bosco), duchowny włoski, urodził się w 1815 roku. Wychowany był przez wcześnie owdowiałą, bardzo pobożną matkę.

Załącznik:
Domboscosalesianos.jpg
Domboscosalesianos.jpg [ 54.44 KiB | Przeglądany 21560 razy ]


Od wczesnej młodości posiadał dar nadzwyczaj pogodnego usposobienia, z łatwością zjednywał sobie młodych ludzi. I właśnie praca wśród młodzieży, najczęściej opuszczonej i zaniedbanej, stała się jego życiowym charyzmatem. Wraz ze współbraćmi założonego przez siebie zgromadzenia pod nazwą Pobożne Towarzystwo Świętego Franciszka Salezego (potocznie salezjanie), dokonał wielkich dzieł. W Turynie, gdzie pracował, wybudował potężne gmachy ośrodka religijno wychowawczego dla młodzieży, dostarczał do seminarium setki gorliwych kapłanów, a przede wszystkim, w dziedzinie wychowania chrześcijańskiego upamiętnił się jako jeden z największych pedagogów w dziejach Kościoła. Nazywany jest „Ojcem i Nauczycielem Młodzieży”.

Już od chłopięcych lat swoją pobożność starał się wszczepić w rówieśników w sposób łagodny, w połączeniu z zabawą i różnymi figlami. I tak, nauczywszy się kilku sztuczek kuglarskich, urządzał im specjalne przedstawienie na łące, ale „przed końcowym numerem przedstawienia wyciągał różaniec, klękał i zapraszał wszystkich do modlitwy. Czasem powtarzał kazanie, które rano słyszał w kościele. To była opłata za bilet, jakiej domagał się od swej publiczności” pisał biograf Teresio Bosco.

Anegdoty o roześmianym księdzu Bosko nie mają końca. Na przykład pod koniec życia udał się w podróż do Francji. Na tę wizytę czekano już od dawna. Na jednym z uroczystych przyjęć na zamku na stół wniesiono wielki tort. Pewna dama szepnęła do drugiej: „To jest święty, zobaczysz, że poczęstuje się tylko kawałeczkiem”. Tymczasem ksiądz Bosko nie żałował sobie przysmaku. Kobiety ponownie wymieniły między sobą uwagi: „Nie da się ukryć, że to święty. Ale takim zachowaniem stara się dać nam do zrozumienia, że nim nie jest... Co za pokora!”.
Po powrocie do Turynu ksiądz Bosko, dowiedziawszy się o tym dialogu, opowiedział całą historię chłopcom, kończąc komentarzem: „Widzicie, w życiu to, co liczy się najbardziej, to mieć dobrą reputację. Wówczas możecie sobie pozwolić na wszystko...”.

Jan Bosko umarł 31 stycznia 1888 roku o świcie. Umierając zostawił zakon umocniony i posiadający 65 domów.

A my mamy to szczęście, że na terenie naszych Świętochłowic działa prężnie Salezjański Zespół Szkół Publicznych „Don Bosko” :)

Załącznik:
unnamed2.jpg
unnamed2.jpg [ 111.23 KiB | Przeglądany 21560 razy ]


Załącznik:
unnamed.jpg
unnamed.jpg [ 45.17 KiB | Przeglądany 21560 razy ]


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 21 paź 2020, 14:42 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święty Szarbel

Charbel (Szarbel, Sarbeliusz) Makhlouf to libański duchowny maronicki, mnich i pustelnik.

Załącznik:
1342248702_saint_charbel_makhlouf.jpg
1342248702_saint_charbel_makhlouf.jpg [ 15.12 KiB | Przeglądany 21539 razy ]


8 maja 1828 roku w ubogiej rodzinie chrześcijańskiej w Bika Kafra w północnym Libanie przyszedł na świat Jusuf Makhlouf. Już jako dziecko odznaczał się wielką pobożnością, zamiłowaniem do modlitwy i samotności. W wieku 23 lat wstąpił do maronickiego klasztoru w miejscowości Annaja, gdzie otrzymał zakonne imię Szarbel. (Co do pisowni tego imienia w Polsce, w listopadzie 2017 roku podjęło decyzję, by imię świętego było zapisywane w formie „Szarbel” w miejsce dotychczas najczęściej stosowanego „Charbel”).

Po odbyciu studiów teologicznych na krótko powrócił do macierzystego klasztoru, a następnie przeniósł się do znajdującej się w pobliżu klasztoru pustelni pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła. Żyjąc w odosobnieniu, prowadził niezwykle ascetyczny tryb życia, większość czasu spędzając na modlitwie i praktykach religijnych. W pustelni spędził 23 lata swego życia.

16 grudnia 1898 roku podczas odprawiania mszy świętej doznał udaru mózgu. Zmarł w Wigilię Bożego Narodzenia – 24 grudnia 1898 roku.

Kościół maronicki, do którego należał ojciec Szarbel jest Kościołem katolickim obrządku wschodniego, uznający autorytet papieża. W Libanie Kościół Wschodni ma swój własny rytuał, odmienny od łacińskiego, przyjętego przez zachodnich katolików. Obrządek maronicki przewiduje odprawianie Mszy świętej w języku syryjsko-aramejskim, którym posługiwał się Jezus Chrystus.

Po śmierci ojciec Szarbel zasłynął w całym świecie z powodu mnóstwa niezwykłych cudów, jakich doznali wierni za jego wstawiennictwem. Święty był człowiekiem wielkiej modlitwy i choć trudno stwierdzić, że na pewno odmawiał Różaniec, to jednak w jego pustelniczej celi na poczesnym miejscu znajdował się obraz Królowej Różańca Świętego z Pompejów. Skoro więc był czcicielem pompejańskiej Pani, mógł znać nowennę Pompejańską i modlić się nią.

Nikt nigdy nie widział twarzy Szarbela po jego wstąpieniu do klasztoru, z wyjątkiem jego współbraci. Za życia nikt go nigdy nie portretował ani nie fotografował. Zawsze opuszczony na oczy kaptur i całkowite wycofanie się ze świata zasłaniały jego tajemniczą twarz. Pół wieku po jego śmierci czterej misjonarze maronici, którzy przybyli z Kraim do Annaya, zrobili sobie grupowe zdjęcie razem ze stróżem grobu. Podczas wywoływania zdjęcia fotograf zauważył w centrum fotografii szóstą tajemniczą osobę: mnicha z białą brodą, widocznego do połowy klatki piersiowej, z kapturem na głowie i opuszczonymi oczami. Eksperci wykluczyli fotomontaż. Starsi mnisi rozpoznali w nim ojca Szarbela, wyglądajacego dokładnie tak, jak w ostatnich dniach życia. Od tego czasu wszystkie portrety świętego są kopiami tej cudownej pośmiertnej fotografii.

W każdym razie osoba świętego Szarbela bardzo spopularyzowała Liban, jako cel organizowanych w Polsce pielgrzymek do miejsc kultu religijnego.
Jeszcze nie byłam, ale może kiedyś się uda :)


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 22 paź 2020, 14:53 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Błogosławiony Bartolo Longo

W naszej kolekcji różańcowych świętych Bartolo Longo jest na razie tylko beatyfikowany. Jednak ze względu na jego szczególny charyzmat, jako prawdziwy Apostoł Różańca, nie mógł zostać pominięty.

Załącznik:
maxresdefault.jpg
maxresdefault.jpg [ 55.7 KiB | Przeglądany 21492 razy ]


Bartolo Longo urodził się w 1841 roku w średniozamożnej rodzinie, w Brindisi w południowych Włoszech. Jego rodzice byli bardzo religijni. Po ukończeniu szkoły elementarnej i średniej podjął studia prawnicze na Uniwersytecie w Lecce oraz w Neapolu. Jako student był uczestnikiem wystąpień antyklerykalnych, uczestnikiem seansów spirytystycznych i kapłanem świątyni szatana. Pod wpływem swojego przyjaciela Vincenza Pepego nawrócił się. Zaangażował się w pomoc chorym w szpitalu, działał też na polu religijnym, został tercjarzem dominikańskim i przyjął imię Brat Różaniec.

Los rzucił Bartolo do Pompejów nieopodal Neapolu. To w starożytności piękne miasto, zalane wybuchem lawy, przedstawiało wówczas obraz nędzy i rozpaczy.
W Pompejach Bartolo Longo został zarządcą majątku hrabiny Marianny de Fusco, wdowy z pięciorgiem dzieci. Jakiś czas później hrabina została żoną Bartolo.

Od s. Marii Concetty de Litala Bartolo otrzymał zniszczony obraz Matki Bożej. Zastanawiali się z miejscowym proboszczem, co z nim zrobić, ostatecznie jednak zdecydowali się umieścić go w zrujnowanym pompejańskim kościółku. Miało to miejsce 13 listopada 1875 roku.

Działalności Bartolo Longo zawdzięczamy, że miasto Pompeje, niegdyś całkowicie spustoszone wybuchem wulkanu, zostało na nowo wskrzeszone, a na ruinach dotkniętego śmiercią miasta pogańskiego powstało najważniejsze na świecie miejsce kultu Matki Bożej Różańcowej, przyciągające nieustannie rzesze pielgrzymów.

Załącznik:
768px-Santuario_Pompei_07_06_2018_11.jpg
768px-Santuario_Pompei_07_06_2018_11.jpg [ 302.72 KiB | Przeglądany 21492 razy ]


Budowa świątyni trwała 20 lat. Powstały przy niej domy wychowawcze dla dzieci więźniów, dla sierot, szkoły, warsztaty, drukarnia i liczne miejsca pracy dla okolicznych mieszkańców.

Załącznik:
unnamed.jpg
unnamed.jpg [ 69.45 KiB | Przeglądany 21491 razy ]


Niestety dawni wrogowie Bartolo dyskredytowali jego działania oskarżając go o defraudacje i szkody społeczne. W końcu, po śmierci żony został pozbawiony dachu nad głową przez swoich zadłużonych pasierbów, którzy wyprzedawali rodzinny majątek. W mocno podeszłym wieku powrócił w rodzinne strony.

Dopiero z okazji 50-lecia dzieł w Pompejach wrócił do sanktuarium i zrehabilitowany od wszystkich zarzutów, pozostał tam przez ostatnie pół roku życia.

Bartłomiej Longo zmarł w opinii świętości w 1926 roku. Zbudowany przez niego kościół znajduje się pod osobistym zarządem papieża, jest też najważniejszym "kościołem różańcowym" na świecie.

26 października 1980 r. papież Jan Paweł II ogłasza go błogosławionym, nazywając go „wzorem dla współczesnych świeckich katolików”. Jego nazwisko kojarzy się dziś z Nowenną Pompejańską, zwaną także czasem „nowenną nie do odparcia”.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 23 paź 2020, 13:09 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święta Bernadetta Soubirous

Pośród europejskich sanktuariów maryjnych, jako najliczniej odwiedzane wskazywane jest Lourdes, znajdujące się u stóp Pirenejów nad rzeką Gave de Pau we Francji. Co roku przybywa tu 6 mln pielgrzymów. W tym rankingu Lourdes zajmuje trzecie miejsce w świecie, po Guadelupe w Meksyku i Aparecida w Brazylii.
11 lutego 1858 roku Matka Boża objawiła się w grocie Massabielle czternastolatce, która nazywała się Bernadette Soubirous.

Załącznik:
unnamed.jpg
unnamed.jpg [ 101.45 KiB | Przeglądany 21367 razy ]


Bernadetta Soubirous, urodzona w 1844 roku wizjonerka, już od dzieciństwa pasąc owce dzieliła swój czas miedzy zabawą a trzodą i odmawianiem Różańca świętego.
Choć w jej rodzinnym domu często był niedostatek, którego doświadczała wraz z pięciorgiem rodzeństwa, to mimo wszystko zachowywała w sobie radość. Jak później wspominała, nie chciała dokładać swojego smutku do już istniejącego, kiedy to na przykład z powodu małych zbiorów zboża jej ojciec utracił pracę w młynie. Rodzina ta była często zmuszona zmieniać miejsce zamieszkania. Bernadeta długo nie chodziła do szkoły, naukę czytania i pisania rozpoczęła dopiero na początku 1858 roku mając prawie czternaście lat.

Głównym przesłaniem, jakie Maryja przekazała światu za pośrednictwem Bernadety, było wezwanie do nawrócenia, pokuty i modlitwy w intencji nawrócenia grzeszników. „Codziennie odmawiajcie Różaniec!” – brzmiała zachęta Królowej nieba.

Mądrość i spokój zachowali rodzice Bernadety, którzy reagowali bardzo roztropnie wobec zaistniałej sytuacji. Starali się chronić córkę przed osobami nachalnymi czy poszukującymi sensacji. Przebywając pod opieką sióstr w klasztorze klauzurowym, Bernadeta zapragnęła zostać jedną z nich. Jej życie zakonne nie było łatwe. Choć znalazła tam schronienie przed ciekawskimi, to jednocześnie była poddawana próbom i upokorzeniom. Zawsze cierpliwie je znosiła. Była przy tym bardzo chora na astmę, co uniemożliwiało jej wykonywanie cięższych prac. Spełniała więc funkcję zakrystianki, pracowała też na furcie.
Zmarła w 1878 roku. Beatyfikował ją w 1925 roku Pius XI a następnie kanonizował ten sam papież w 1933 roku.

Do dzisiejszego wpisu bardzo pasują słowa Marka Szołtyska piszącego o kulcie Matki Bożej z Lourdes na Śląsku:
„Otóż objawienia w Lourdes z 1858 cieszyły się tak wielkim zainteresowaniem, że budowano na całym świecie lokalne groty lurdzkie i stawiano tam figurę Matki Boskiej. Tak też było na Śląsku, i to jeszcze zanim papież Pius X w 1907 zezwolił oficjalnie na to świętowanie na całym świecie. I tak pierwszą kopię groty z Lourdes na Górnym Śląsku wybudowali franciszkanie w Katowicach-Panewnikach. Poświęcono ją 27 sierpnia 1905. Dzięki dobremu połączeniu kolejowemu z Panewnikami, od samego początku Ślązoki z uprzemysłowionej części Śląska masowo zjeżdżali tam na modlitwę. A niektórzy nie tylko kupowali sobie figurki Matki Boskiej z Lourdes albo medaliki, ale też zainspirowani panewnicko-lurdzką grotą, podobne groty budowali sobie w ogrodach koło domów.”
W grotach tych nie brakowało też figurki naszej dzisiejszej Świętej.

Załącznik:
mskh4714-2.jpg
mskh4714-2.jpg [ 149.38 KiB | Przeglądany 21369 razy ]


Miałam to szczęście wychować się w Panewnikach, bardzo blisko wspomnianej Groty i być w Lourdes także :)


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 24 paź 2020, 16:36 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święta Maria Teresa Goretti

Maria Goretti urodziła się w 1890 roku w ubogim, lecz pełnym miłości domu w Corinaldo we Włoszech, jako trzecie spośród siedmiorga dzieci. Rodzina żyła w skrajnym ubóstwie materialnym. Dlatego po narodzeniu się czwartego dziecka, musieli opuścić rodzinne strony, by szukać pewniejszego utrzymania w innym regionie. Przenieśli się na tereny Bagien Pontyjskich w okolice Nettuno, na północ od Rzymu. Po przedwczesnej śmierci ojca, matka sama musiała łączyć pracę z wychowaniem licznego potomstwa.

Załącznik:
goretti2-300x239.jpg
goretti2-300x239.jpg [ 51.4 KiB | Przeglądany 20922 razy ]


Dla dziewięcioletniej Marii śmierć ukochanego taty była wielkim ciosem. Wtedy jednak po raz pierwszy ukazała się jej ufność w Opatrzność Bożą. Wiedziała, że na nic się nie zda rozpaczanie i podjęła od razu postanowienie, że będzie robić wszystko, by wspierać wymęczoną mamę.
Tak więc obowiązki w domu przejęła Maria. Całą swoją dziecięcą energię skierowała na jak najstaranniejsze wykonywanie prac wszelkiego typu. Mając niecałe 10 lat, zastąpiła mamę w kuchni oraz przy wychowywaniu młodszego rodzeństwa, pełniąc wobec nich rolę opiekunki. Wspierała nie tylko swoją mamę, ale także współlokatorów – Giovanniego Serenellego i jego syna Alessandra. Także im prała, naprawiała ubrania i pościel, przygotowywała posiłki.

Znajdowała także czas na przygotowywanie się do Pierwszej Komunii świętej. Mama wiedziała, że będzie bardzo trudno do tego doprowadzić, gdyż Maria nie umiała nawet czytać, a w pobliżu nie było nikogo, kto by mógł spróbować ją przygotowywać. Po wielu ogromnych trudnościach, dziewczynka przyjęła po raz pierwszy Pana Jezusa do swojego serca 16 czerwca 1901 r., w kościele w Conca. Od tego dnia, Maria pragnęła jak najczęściej przystępować do sakramentu Eucharystii. Było to jednak fizycznie niemożliwe, bowiem od lipca do listopada w tych okolicach nie były w ogóle odprawiane nabożeństwa i aby uczestniczyć we Mszy Świętej, wierni musieli chodzić pieszo ponad 10 km do Nettuno. To było najczęściej nierealne nawet dla dorosłych, a co dopiero dla tak małej dziewczynki. Dlatego Maria Goretti do Komunii Świętej w ciągu całego swojego życia przystąpiła tylko pięć razy.

Maria miała szczególne nabożeństwo do Matki Bożej, którą pokochała całym sercem. Rodzice nauczyli ją modlitwy różańcowej. Zawsze bowiem, po zakończonym dniu pracy, zapraszali dzieci do wspólnego odmówienia Różańca. Maria zaś, codziennie przed snem, odmawiała Różaniec po raz drugi.

Kiedy miała niespełna 12 lat, młody współlokator Alessandro zapałał pożądaniem do młodej dziewczyny. Maria stanowczo opierała się jego natrętnym propozycjom. On jednak postanowił zdobyć ją za wszelką cenę, a kiedy dziewczyna nieugięcie broniła swej czystości, rozwścieczony jej oporem zadał jej czternaście ciosów nożem. Wtedy wrócili domownicy i zobaczyli ten dramat.
Ktoś przyprowadził stary, drewniany wóz konny, na mim ułożono Marię i rozpoczęła się długa droga do Nettuno. Wszyscy wiedzieli, że nie ma szans, by dziewczynka przeżyła tę jazdę, dlatego mama jej towarzyszyła.

Przed domem Gorettich, ludzie chcieli zlinczować Alessandra. W porę jednak przybył właściciel majątku z uzbrojonymi mężczyznami, by go oddać w ręce policji. Po kilku godzinach, przybyli funkcjonariusze z karabinierami. Z wielkimi trudnościami, wyprowadzili mordercę przez tłum miotany żądzą zemsty i dostarczyli go na komisariat.

Na łożu śmierci młodziutka Maria przebaczyła swojemu zabójcy. Niedługo potem otrzymała piątą Komunię Świętą, ostatnią w swoim życiu. Był to dzień 6 lipca 1902 roku.

Alessandro, już w więzieniu, dzięki sennemu obrazowi, w którym Maria przyszła do niego, ubrana w biały strój i uśmiechając się dała mu bukiet białych lilii – zrozumiał, że dziewczyna przebaczyła mu. To sprawiło, że nawrócił się, głęboko przeżywając swoją bestialską zbrodnię. Gdy po 30 latach znalazł się na wolności, zdobył się także na odwagę, aby poprosić matkę Marii o przebaczenie. Kobieta z pokorą odpowiedziała, że skoro jej córka wybaczyła mu, to i ona przebacza.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 25 paź 2020, 13:39 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święta Urszula Ledóchowska

Julia Maria Halka-Ledóchowska urodziła się 17 kwietnia 1865 w Loosdorfie w Austrii.
Była jedną z dziewięciorga dzieci Antoniego Augusta Ledóchowskiego, rotmistrza huzarów i szambelana cesarskiego oraz Józefiny z d. Salis-Zizers z pochodzenia Szwajcarki.

Załącznik:
indeks.jpg
indeks.jpg [ 64.13 KiB | Przeglądany 20880 razy ]


Gdy Julia miała 18 lat, przeniosła się wraz z rodziną do Lipnicy Dolnej w gminie Lipnica Murowana Trzy lata później wstąpiła do krakowskiego klasztoru urszulanek, przyjmując imię Urszula.
Jej charyzmatem w pracy zakonnej było wychowywanie oraz kształcenie dzieci i młodzieży, czym zdobywała wielki szacunek nie tylko w Polsce, ale także w Rosji, Szwecji i w Danii.
W 1907, otrzymawszy błogosławieństwo Piusa X wraz z dwiema siostrami wyjechała do Petersburga, by objąć kierownictwo internatu przy polskim gimnazjum. Cztery lata później matkę Urszulę wydalono z Rosji, co spowodowane było wybuchem I wojny światowej. Urszula Ledóchowska udała się do Sztokholmu, następnie do Danii.

W krajach skandynawskich apostołowała i prowadziła różnorodną działalność, aby uzyskać pomoc dla Polaków udręczonych skutkami I wojny światowej. Wygłaszała odczyty, prowadziła wykłady, pisała artykuły i odezwy, a także wydawała polskie książki.

W Szwecji, a po przeniesieniu – w Danii, rozrastał się jej dom zakonny i nowicjat, przy których założyła także szkołę i dom opieki dla dzieci polskich. Ponadto, organizowała pomoc materialną dla Polaków tam zamieszkałych.
Pod jej kierunkiem, już po powrocie do Polski, urszulanki dokonywały wielkich rzeczy dla środowisk najbardziej zaniedbanych.

W 1920 petersburskie urszulanki wróciły do Polski i osiedliły się w Pniewach k. Poznania. Niedługo potem Benedykt XV zezwolił im na przekształcenie się w Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, mające żyć duchowością urszulańską oraz tradycją pracy wychowawczej. W jej ramach urszulanki SJK, zwane od koloru habitów urszulankami szarymi, działały nie tylko w Polsce, ale także we Włoszech i Francji.

Swoim siostrom, urszulankom Ledóchowska pozostawiła cenny Testament Duchowy, w którym, między innymi, kładła wielki nacisk na modlitwę różańcową. Często cytowane są jej słowa: „Najbezpieczniejsza, najpewniejsza droga do szczęścia, do świętości, do nieba, do Jezusa – to droga przez Maryję.”

Urszula Ledóchowska zmarła 29 maja 1939 podczas wizyty w Rzymie. Msza żałobna i requiem zostały odprawione 1 czerwca 1939 w rzymskim kościele Najświętszej Marii Panny Anielskiej, po czym odbył się pogrzeb na cmentarzu Campo Verano.

20 czerwca 1983 w Poznaniu Jan Paweł II beatyfikował matkę Urszulę, a 18 maja 2003 w Rzymie kanonizował.
W 1989, w pięćdziesiątą rocznicę śmierci, zachowane od zniszczenia ciało błogosławionej Urszuli zostało przewiezione z Rzymu do Pniew i złożone w kaplicy domu macierzystego.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 26 paź 2020, 15:09 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święta Teresa od Dzieciątka Jezus

Marie Françoise Thérèse Martin urodziła się w Alencon (Normandia) 3 stycznia 1873 r. jako córka Ludwika i Zelii. Kiedy miała 4 lata, umarła jej matka. W 1877 roku ojciec przeniósł się z pięcioma żyjącymi córkami do Lisieux. Ośmioletnia Teresa podjęła naukę u sióstr benedyktynek w Lisieux, które w swoim opactwie miały także szkołę z internatem dla dziewcząt.

Załącznik:
1380613530.jpg
1380613530.jpg [ 49.28 KiB | Przeglądany 20809 razy ]


W wieku 10 lat Teresa poważnie zachorowała. Jak twierdziła z tej kilkumiesięcznej choroby wyzdrowiała dzięki Matce Bożej. Zawierzając Maryi swoje życie pokochała również modlitwę różańcową. Ale miała z nią też kłopoty. Nieraz bowiem skarżyła się, że zasypia mimo woli przy jego odmawianiu. Kiedyś tak powiedziała o swoim zmartwieniu „różańcowym”: „W samotności... odmawianie różańca kosztuje mnie bardziej niż włosiennica. Czuję, że bardzo źle go odmawiam i choć staram się rozważać jego tajemnice, to zupełnie nie udaje mi się na nich skupić... Dlatego smuciłam się tym brakiem pobożności, który mnie zastanawiał ponieważ kocham Najświętszą Maryję Pannę tak bardzo. Teraz jednak smucę się mniej, myślę, że Królowa Nieba będąc moją Matką, musi widzieć moją dobrą wolę i że to Jej wystarcza”.

Już jako piętnastolatka próbowała wstąpić do karmelitanek. Niestety nawet papież nie chciał wstawić się za młodą kandydatką i dopiero w styczniu 1889 roku doczekała się obłóczyn i przyjęcia imienia Teresa od Dzieciątka Jezus. Zwana jest także Małą Tereską, dla odróżnienia od św. Teresy z Avila, albo Teresą z Lisieux.

W klasztorze Teresa była wyjątkowo surowo traktowana przez przełożoną która uważała, że dziewczyna lekkomyślnie i niepoważnie zgłosiła się do Karmelu. Jej stały uśmiech brała za lekkie traktowanie swojej profesji. Także zakonnica, którą się siostra Teresa opiekowała z racji jej wieku i kalectwa, nie umiała zdobyć się na słowo podzięki, ale często ją rugała i mnożyła swoje wymagania.

Na rok przed śmiercią zaczęły pojawiać się u Teresy pierwsze objawy daleko posuniętej gruźlicy. Mimo to siostra Teresa spełniała nadal wszystkie zlecone jej obowiązki: mistrzyni, zakrystianki i opiekunki jednej ze starszych sióstr.

Zima w roku 1896/1897 była wyjątkowo surowa, klasztor zaś nie był ogrzewany. Teresa przeżywała prawdziwe tortury. Nękał ją uciążliwy kaszel i duszność. Przełożona zlekceważyła jej stan. Nie oddano jej do infirmerii ani nie wezwano lekarza. Uczyniono to dopiero wtedy, kiedy stan był już beznadziejny. Jeszcze wówczas zastosowano wobec chorej drakońskie środki, takie jak stawianie baniek. Z poranionymi plecami i piersiami musiała iść do normalnych zajęć i pokut zakonnych, nawet do prania. Do infirmerii posłano ją dopiero w lipcu roku 1897, gdzie po kilkunastu tygodniach niezwykłych mąk 30 września 1897 roku zmarła, zapowiedziawszy: "Chcę, przebywając w niebie, czynić dobro na ziemi. Po śmierci spuszczę na nią deszcz róż".

Przedwczesna śmierć przerwała plany pracy misyjnej, na jaką miała nadzieję Teresa. W roku 1890 Karmel w Sajgonie zamierzał otworzyć w Hanoi drugi klasztor karmelitanek na ziemiach wietnamskich. W tej sprawie zwrócono się do klasztoru macierzystego w Lisieux o pomoc. Siostry zamierzały wysłać pomoc także w personelu. Wśród pierwszych ochotniczek była także siostra Teresa od Dzieciątka Jezus. Ustalenia trwały jednak zbyt długo; Teresa zachorowała i zmarła.

Pius XI beatyfikował ją w 1923 r., a już w dwa lata później - kanonizował. W 1927 r. ogłosił ją, obok św. Franciszka Ksawerego, główną patronką misji katolickich.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 27 paź 2020, 13:47 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święty Ojciec Pio

Francesco Forgione, syn Grazio Mario i Marii Giuseppy urodził się 25 maja 1887 roku w Pietrelcinie w południowych Włoszech.

Załącznik:
Ojciec_Pio_Stygmaty_fot_Kapucyni.pl-.jpg
Ojciec_Pio_Stygmaty_fot_Kapucyni.pl-.jpg [ 83.03 KiB | Przeglądany 20766 razy ]


Już jako dziecko rozpoczął zadawać sobie pokutę. Raz został skarcony przez matkę za spanie na kamiennej podłodze z kamieniem zamiast poduszki pod głową. Pracował na roli do dziesiątego roku życia, opiekując się małym stadem owiec należącym do rodziny. W pewnym stopniu opóźniło to jego edukację.

W roku 1897, gdy ukończył trzecią klasę szkoły publicznej, jego miejscowość odwiedził młody kapucyński zakonnik, który prosił o datki na rzecz zakonu. Po spotkaniu z nim młody Franciszek odkrył swoje powołanie i zaczął przygotowywać się do życia zakonnego. Kiedy wyjawił swój zamiar rodzicom, odbyli oni podróż do miasta Morcone oddalonego 21 km od Pietrelciny, gdzie znajdował się klasztor kapucynów, by przekonać się, czy ich syn nadaje się do tego zgromadzenia. Zakonnicy poinformowali ich, że bardzo chętnie przyjmą go do swego klasztoru, jednak musi zdobyć wymagane wykształcenie.

Aby zdobyć fundusze na prywatną naukę dla syna jego ojciec Grazio wyjechał do pracy do Stanów Zjednoczonych. Tym sposobem Franciszek zdobył wymagane wykształcenie.

W wieku 15 lat, rozpoczął nowicjat w Zakonie Braci Mniejszych Kapucynów w Morcone. 22 stycznia 1903 roku złożył śluby zakonne, otrzymał habit franciszkański i przyjął imię brata Pio, na cześć świętego Piusa V, patrona Pietrelciny.

Kolejne sześć lat to studia w seminarium w klasztorze św. Franciszka z Asyżu. Trzy lata później, złożył uroczyste śluby zakonne, a w roku 1910 w katedrze w Benewencie został wyświęcony na kapłana.

W krótkim czasie stan jego zdrowia uległ tak dużemu pogorszeniu, że był bliski śmierci, więc pozwolono mu pozostać z rodziną. Zachował jednak habit kapucyński.

We wrześniu 1916 roku ojciec Pio wrócił do zdrowia i został przeniesiony do klasztoru kapucynów Matki Bożej Łaskawej w San Giovanni Rotondo. W klasztorze wraz z nim służyło siedmiu zakonników. Pozostał już w San Giovanni Rotondo do końca swego życia.

Ojciec Pio to wielki charyzmatyk obdarzony łaską charyzmatów ran, jakie Chrystus miał na dłoniach przybitych do krzyża. Miał też tak wielkie przywiązanie do modlitwy różańcowej, że w jego dłoniach zawsze tkwił różaniec, którego ziarenka przebierał godzinami, we dnie i w nocy. Różańcowym ziarenkom powierzał, godzina po godzinie, wszystkie udręczenia i bóle, radości i wesela, troski i potrzeby swojej duszy i dusz setek tysięcy swoich duchowych dzieci.

Pewnego wieczora, udając się na spoczynek, ojciec Pio poprosił współbrata: „Podaj mi, proszę, broń z kieszeni mojego habitu. Nieco skonsternowany brat posłusznie przetrząsnął kieszeń, ale broni tam nie znalazł. „Ojcze, tam nie ma żadnej broni. Tylko różaniec” – wyjaśnił. „A różaniec to niby nie broń ?” – odparł Pio.

Zmarł 23 września 1968 roku po spowiedzi i odnowieniu ślubów franciszkańskich. Jak zwykle miał w ręku różaniec.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 28 paź 2020, 14:30 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święta Faustyna Kowalska

Helena Kowalska – zwyczajna dziewczyna z bardzo typowym polskim nazwiskiem urodziła się 25 sierpnia 1905, jako trzecie z dziesięciorga dzieci Stanisława i Marianny, rolników ze wsi Głogowiec.
Piegowata, z pięknymi blond-rudawymi włosami, średniego wzrostu, bardzo radosna dziewczyna.

Załącznik:
images.jpg
images.jpg [ 32.05 KiB | Przeglądany 20714 razy ]


Mając 16 lat, wyjechała z rodzinnej wioski do miasta, gdzie podjęła pracę jako pomoc domowa. Długo prosiła rodziców, aby pozwolili jej wstąpić do klasztoru, aż w końcu ulegli jej prośbom.

Faustyna – takie imię otrzymała w Zgromadzeniu Matki Bożej Miłosierdzia, do którego wstąpiła mając 20 lat. Zapewne nie wiedziała, że imię to oznacza „szczęśliwa”.

Różaniec w życiu świętej Faustyny, apostołki Miłosierdzia Bożego i „sekretarki” Pana Jezusa, stanowił jakby tło jej życia. I choć w Dzienniczku brak jakichś spektakularnych opisów łask otrzymanych dzięki różańcowi, to trudno sobie wyobrazić tę Świętą bez różańca. Różaniec bowiem był dla niej niczym chleb powszedni.

Siostra Faustyna zmarła w miesiącu różańcowym 5 października 1938 roku, a jej pogrzeb odbył się w Święto Królowej Różańca, czyli 7 października.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 29 paź 2020, 14:54 
Offline
Młodszy Administrator
Młodszy Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 gru 2013, 17:41
Posty: 2209
Lokalizacja: Zgoda
Święty Maksymilian Maria Kolbe

Rajmund Kolbe urodził się 8 stycznia 1894 w Zduńskiej Woli jako drugi syn Juliusza i Marianny.
Początkowo rodzice planowali, że zostanie sklepikarzem i obejmie po nich niewielki sklepik, ale ostatecznie zmienili zdanie, bo zdecydował się on na wybór drogi życia konsekrowanego.

Załącznik:
2014_Kolbe1.jpg
2014_Kolbe1.jpg [ 100.3 KiB | Przeglądany 20682 razy ]


W 1907 roku Rajmund Kolbe rozpoczął naukę w małym seminarium franciszkanów we Lwowie, 4 września 1910 zaczął nowicjat w zakonie franciszkanów, przyjmując imię Maksymilian. W 1912 roku rozpoczął studia w Krakowie, kilka miesięcy później został wysłany do Międzynarodowego Kolegium Serafickiego w Rzymie. Śluby wieczyste złożył 1 listopada 1914 przyjmując imię Maria.

Maksymilian był wszechstronnie uzdolniony. Uzyskał doktorat z filozofii, teologii, a w ramach zainteresowań matematyką i fizyką złożył w Urzędzie Patentowym projekt pojazdu międzyplanetarnego.

W 1917 roku otrzymał święcenia diakonatu, a w 1918 przyjął święcenia kapłańskie. Mszę świętą prymicyjną odprawił w kościele S. Andrea delle Fratte w Rzymie.
W 1919 roku wrócił do Polski i podjął wykłady z historii Kościoła w seminarium ojców franciszkanów w Krakowie.

Przebywając jeszcze w Rzymie założył wraz ze współbraćmi w 1917 roku związek duszpasterski o nazwie Rycerstwo Niepokalanej.
Od stycznia 1922 roku zaczął wydawać w Krakowie miesięcznik, następnie tygodnik „Rycerz Niepokalanej.

Będąc znakomitym organizatorem z wyobraźnią, w 1927 roku założył pod Warszawą na niezaoranym ściernisku klasztor Niepokalanów, zostając jego pierwszym gwardianem.

Nie zabrakło też w życiorysie Kolbego działalności misyjnej. W okresie 1931–1935 prowadził działalność misyjną w Japonii, gdzie w 1931 z jego inicjatywy w mieście Nagasaki założono franciszkański klasztor Mugenzai no Sono (pol. Ogród Niepokalanej).

Mimo nawału pracy apostolskiej codziennie odmawiał cały Różaniec: „Czyż Matka Boża nie zdoła pobłogosławić w pracy – mówił – bym tym łatwiej, prędzej i lepiej ją wykonał ?” A kiedy się udawał gdzieś w zacisze klasztorne, by odmówić Różaniec, zwykł mówić braciom: „Idę strzelać do szatana”.

Do Niepokalanowa wrócił w 1936 roku. W czasie okupacji niemieckiej działalność klasztoru została zawieszona.

28 maja 1941 roku trafił do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, gdzie otrzymał numer obozowy 16670.
Podczas apelu w obozie 29 lipca 1941roku dobrowolnie wybrał śmierć głodową w zamian za skazanego współwięźnia Franciszka Gajowniczka (nr obozowy 5659), który był w grupie 10 więźniów skazanych na śmierć, za ucieczkę z obozu jednego z więźniów.

Paweł VI 17 października 1971 r. ogłosił Ojca Maksymiliana Marię błogosławionym, natomiast Jan Paweł II 10 października 1982 r. zaliczył do grona świętych męczenników Kościoła katolickiego.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group